sobota, 29 sierpnia 2009

stare dobre Santaigo!

Welcome in Santiago! Pada :D ja wiedziałam, że tak będzie!!

Wstałam, kiedy chciałam (nie żebym w podróży wstawała bo musiała, ale tu nie miałam stresu, że nie zdążę czegoś zrobić - mam cały tydzień na ogarnięcie się) i zaczęłam korzystać z dobrodziejstw cywilizacji, które to nie zmieściły mi się do plecaka: pralka, depilator, zmywacz do paznokci, odżywka do włosów czy peeling. W sumie to mam tyle do zrobienia, że nie wiem od czego zacząć... Więc siadłam przed laptopem... ale lista na kartce się tylko wydłuża. Najważniejsze są na dziś zakupy - bo w lodówce nawet światła nie ma :D i napisanie (WRESZCIE) learning agreement na Erasmusa... ehh ale teraz to ja sie porządkami na gg zajmę :)
yyyyyyyyy jak chcemmmmmm porządny internet - a nie latam z laptopem po łóżku (bo tylko tu cokolwiek jest) jak głupia i staram się coś złapać :/

Ruszyłam wreszcie na zakupy... a tu siesta i sklepy pozamykane :D Ale carefure otwarty i chińczyk też - i kupiłam takie tam pierdołki, tu jakiś chleb, tak jakaś szynka, pasata do zębów, balsam, spinka do włosów, oliwa litrowa (bo mniejszych tu nie ma - więc zapas mam do końca życia) i inne i 60 euro ni ma!! nie wiem jak i kiedy, ale wiem, że za dużo! o! żebym chociaż jakieś buty czy kalosze kupiła, ale nie - same pierdołki!! Masakra!

I tak mi zleciało na zakupach, poszukiwaniu klubu fitness i rozmowach na gg, rozmowie z Romą przez telefon :) czy pisaniu maili! hop siup i jest 2 w nocy...! Ale learning agreement zrobiony - a to był wyczyn nie lada! bo... bo licencja na worda mi się skończyła i się musiałam trochę nagimnastykować, żeby ładnie wyglądało napisane w innym programie i możliwe do odczytania przez innych!

Aaa jeszcze szefa spotkała, prawie na niego wpadłam i nie zauważyłam, i słyszę: Magdaaaaaaaaaaa. Ucieszył się na mój widok i zapytał czy na pewno będę 1 września :D aż się chce do pracy wracać!!

I mimo deszczowego całego dnia, chodziłam uśmiechnięta i naładowana energią. I cieszę się, że tu jestem i bardzo za to dziękuję, bo jestem szczęśliwa.
A na dodatek, dostałam dziś 2 wiadomości, że bardzo się mój blog podoba - co motywuję, bo sądziłam że mało kto czyta, że nie bardzo się podoba :) a tu jednak opinie pozytywne są! - za to też dziękuję!

Ehh czas spać - bo jutro atak na biuro wymiany zagranicznej robię więc muszę być w pełni sił :D

2 komentarze:

  1. Na zepsutego worda jest łatwy sposób - ściągasz pdfcreator, instalujesz, w google docs piszesz, drukujesz przez pdfcreatora i masz śliczną pdf-kę, która się każdemu spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. eee licencja mi sie skończyła na worda.. bo mmam nowy komputer i wersja tylko próbna była... poradzisz może coś na to??

    OdpowiedzUsuń