poniedziałek, 24 sierpnia 2009

dzień 19.

Śniadanie jak zwykle składało się z bagietki, serka i pomidora + bonus na dziś chorizo (hiszpańska kiełbasa). Zjadłyśmy jak zwykle na powietrzu, niestety nie w parku ale na... krawężniku. Dotarłyśmy na wjazd na autostradę a tam po jakichś 10 minutach dwaj Marokańcy zabrali nas do San Sebastian. Tam postawili nam po ciachu i sobie pojechali, a my na chwilę jeszcze zostałyśmy, bo ja bardzo chciałam podczas tych wakacji popływać na desce... ale skończyło sie na tym, że tylko nogi pomoczyłam i popatrzyłam na surfingowców... no i zostałam z zaskoczenia zalana falą do pasa :D.
plaża w San Sebastian

Następnie trójka Włochów podwiozła nas do stacji benzynowej, a tam wszystko droższe niż w Hiszpanii, a ja nic już nie rozumiałam - muszę znowu zacząć się uczyć francuskiego - mam nadzieję, że w Santiago będę miała jakieś lekcje!

Na stacji "przechwycił" nas pan Tir z samochodami z tyłu na przyczepie (więc możemy powiedzieć, że jechałyśmy kilkoma samochodami na raz :D)
Podczas tej jazdy uświadomiłam sobie, że już wracamy i nasza wyprawa zbliża się wielkimi krokami ku końcowi :((((((((
Wyrównaj do lewejnigdy nie jechałam tyloma samochodami na raz :D

Właśnie słucham sobie naszego hymnu tej wyprawy: "This is the life" Amy Mc Donald... where you're gonna sleep tonight? :) ale my już to wiemy, że takimi rzeczami, to nie musimy sie przejmować. Ten wyjazd wiele mnie nauczył, wielu pozytywnych rzeczy. Teraz bardzo, ale to bardzo wierzę w to, że pozytywne myślenie przyciąga dobro! Tylko raz do tej pory (mam nadzieję, że ostatni :D) musiałyśmy prawie 5h czeka na stopa - i to było najgorsze co nasz spotkało! A przecież to banał! Wszystko było wspaniałe i nie raz byłyśmy pozytywnie zaskoczone, tym co nas spotyka, wręcz nie wierzyłyśmy, że można mieć takie szczęście!
To cudowne, że jestem (Roma również) taką szczęściarą życiową, a co dla mnie najważniejsze - że jestem tego świadoma i bardzo to doceniam!
Jedyne co bym zmieniła to... stopy :D albo chociaż buty na super wygodne!!

Eee ale mi się zebrało na filozofowanie... ale uwaga!
Jeśli masz marzenie - to spełniaj je i miej kolejne i nie odkładaj tego na później!!!!!!!!
Roma spełniła swoje marzenie - pojechała do Portugalii. Moje marzenia są związane z czymś innym, niż nasz podróż, ale po powrocie będę dążyła do ich spełnienia, bo szkoda tracić czas! Wszystko to co chcemy, jest w zasięgu ręki - wystarczy bardzo bardzo chcieć!

Dobra zmiana tematu - Bordeaux!
Pan Tir wysadził nas kilka km przed Bordeaux i zgarnęli nas francuzi, którzy to podwieźli nas pod sam dworzec główny w mieście :)
Poszłyśmy po mapę, i zadzwoniłyśmy do koleżanki Beii, która to miała nam dać klucze do jej mieszkania - co to nam wczoraj zaproponowała po 3 minutach znajomości! Na mapie szybciutko i bez problemu zlokalizowałam co i gdzie i ruszyłyśmy - zaszalałyśmy i podjechałyśmy tramwajem :D
Odebrałyśmy klucze - i znowu zaszalałyśmy, znowu tramwajem :D (tym razem bez biletu :P

Dojechałyśmy do celu - a tu starówka! A my czujemy się prawie jak księżniczki, bo mieszkamy w... niee, nie w pałacu, ale w wieżyczce!! :)
Ogólnie Bordeaux jest prze prze prze piękne!! Znowu buzia mi się sama uśmiechała!

dom w wieżyczce :)

Po drodze do domu, wpadłyśmy na 2 min przed zamknięciem do supermarketu, pan strażnik chodził za nami i nas popędzał, więc ze stresu wzięłam śmietanę zamiast serka do smarowania kanapek, ale w porę się zorientowałam :D
Dziś zaszalałyśmy (poza tym szaleństwem z tramwajem :P) i poszłyśmy na kolację. Kupiłyśmy sobie przepyszny ciepły makaron - Roma wzięła z sosem "4 sery", a ja z "carbonara". Najadłyśmy się i ruszyłyśmy uśmiechnięte na podbój miasta - oczywiście bez mapy i oczywiście się zgubiłyśmy, ale przynajmniej te nasze błądzenia doprowadzają do głębszej eksploracji miast, a to miasto jest wspaniałe! Kiedyś tu wrócę na dłużej - tak jak do Walencji! Ehhh co tu wiele mówić B.... jest śliczniutkie! i co ważne (w przeciwieństwie np. do Bilbao) jest czyste i zadbane! POLECAM, bo uśmiech na twarzy sam się wywołuje!!
Jutro atak na okolice Paryża, a jak dobrze pójdzie - może z panem Tirem do Frankfurtu zajdziemy bezpośrednio... Nigdy nie wiadomo :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz