piątek, 14 sierpnia 2009

dzień 9.

Jako, że mamy własny pokój z kuchnią i łazienką, to na śniadanie zaszalałym i nie było kanapek :) tylko zupka chińska :D jedna na pół, woda zagrzana za pomocą grzałki w metalowych naszych kubkach :D.


Roma nie chiała być na zdjęciu :)


Następnie zrobiłyśmy sobie spacer na górę, żeby zobaczyć Alhambra, oczywiście zabłądziłyśmy w drodze powrotnej, a na górze... uuu... kolejka po bilety, że końca nie widać, więc postanowiłyśmy, że pójdziemy tam jutro z rana, zanim wszyscy tam dotrą :D chytry plan co??
\


Cały dzień był bardzo powolny, nigdzie się nie spieszyłyśmy tylko cieszyłyśmy się Granadą! Na wieczór umówiłyśmy się z chłopakami. Poszłyśmy do Fernando do domu i na jego tarasie z przepięknym widokiem spędziłyśmy miło wieczór. Dodatkowo, Benjamin (kolega Fernando, Amerykanin, który z nudów przeprowadził się do Granady i tam pracuje) prawił nam cały czas komplementy jak to my wspaniale po angielsku mówimy :D


Jak wracałyśmy do domku, zboczyłyśmy trochę z drogi (tym razem celowo :D) i miałyśmy jeszcze lepsze widoki niż z tarasu Fernando :) w drodze powrotnej do domu wpadłyśmy na jedno piwko do baru. I tak sobie siedzimy i pijemy i podchodzi do nas jeden chłopak i zaczyna z nami gadać. Całkiem fajna rozmowa, takie tam pierdołki... chłopak był z Danii, więc miałam z nim o czym pogadać, mieszka koło mojej wioski gdzie miałam zajęcia, ale... pod koniec zadał nam bardzo proste pytanie, które nas z lekka zamórowało, a co gorsza do końca same nie wiemy jak na nie odpowiedzieć... Pytanie brzmiało: czego oczekujemy od miłości??!!


Z lekka zakręcone, przez to pytanie poszłyśmy spać o 4 w nocy, bo o 7 trzeba wstać!! (takie jest pierwotny plan :D)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz