Ja: Romaaa...
Roma: cooo??
j: też Ci pada na twarz??
r: noo!!
j: a też masz mokro w śpiworze??
r: noo!!
i wtedy intensywnie zaczęłyśmy się skupiać nad tym, żeby przestało padać, no i chyba trochę przestało. Ale... pół godziny później obudziłam Romę, żeby wyciągnęłam sobie z komórki bo właśnie nasze telefony z kałuży wyciągnęłam :D
Wstałyśmy ok. 7.30 i zaczęłyśmy się pakować...
I tak jakoś zleciało do 9, a później zaatakowałyśmy miejscowy supermarket w poszukiwaniu śniadania - no i się udało - było pyszne!!
Doratłyśmy na miejsce przed czasem, więc poszłyśmy odwiedziś naszego gospodarza w jego pracy czyli w winiarni. Na samym pozątku zostałyśmy poczęstowane winem - białym porto... pychaaaaaaaaaaa!!
pół godzinki później miałyśmy tour z przewodnikiem po tej winiarni i dowiedziałyśmy się dlaczego porto to właśnie porto!
Wieczorkiem pojechaliśmy z Tiagusem u z jego siostrą na festyn (obchody rocznicowe jakiegoś miasteczka pod Porto) było podobnie jak w Biskupinie, tylko trochę fajniej... tzn wieczorne pokazy były bardzo interesujące. Wróciliśmy do doku ok 2. w nocy bardzo zmęczeni ale za to z perspektywą spania na suchym łóżku... Jutro podbijamy Porto!!
odzywają się do mnie przyszli Erasmusi o porady w sprawie zakwaterowania, podróży itp, mogę im plecać Twój blog lala? :)
OdpowiedzUsuńBawcie się dalej tak dobrze jak teraz!!
Buziole! / AGA
bo im napisałam że mają do Ciebie pisać :P
OdpowiedzUsuńJasne, jak zrozumieją to spoko :)
dzięki i czekam na odwiedziny!!
:*
Pisz dużo, będę zaglądać i wspominać mojego Erasmusa :)) Korzystajcie na maxa z tego wyjazdu. Muuuaah:* / AGA
OdpowiedzUsuńkochana!! Ty się lepiej szykuj - ktoś musi mnie zastąpić za rok w Santiago!!
OdpowiedzUsuń