wtorek, 29 września 2009

dzień jak codzień, ale każdy inny!

Jak to ja.. za długo w miejscu jednym nie usiedzę - wiec wstałam o tej 13 z łóżka, poodpisywałam na maile,, na które już dawno powinnam odpisać, wystawiłam referencje na couchsurfingu, odpisałam na maila który zaczął się mniej więcej tak - Fajnego bloga piszesz... To miłe czytać coś takiego, nawet od obcych osób (pozdrowienia Aniu dla Ciebie z Santaigo :))
Tak ten mail był od Ani, kóra jedzie na wymianę do A Coruńa i miałą do mnie kilka pytań, a mojego bloga znalazła przez google :)
Czuję się coraz mnie anonimowa.... :D

No i tak jakoś na wszystkim i na niczym dzień zleciał! A na 21.10 umówiłam się z Maćkiem na coś ala pokaz tańca akrobatycznego (jak w cyrku), ale w informatorze zapomnieli dodać, że bilet kosztuje 7 euro.. więc przeszliśmy się na marne! Wróciliśmy więc do mnie i tam sobie wypiliśmy moscatela, a następnie po 22.30 poszliśmy do Julii - śmiesznie, bo mimo, że się trochę spóźniliśmy to i tak byliśmy pierwsi - co więcej Włosi pojawili się po ponad 1,5h... Co więcej... Julia teraz mieszka w takim mieszkaniu, co to je kiedyś dla Hani oglądaliśmy, ze wspaniałą kuchnią!!! (przy okazji pozdrawiam mamę Julii :D)

mała sesja Julii cudownym canonem ;)

by Julia

by Julia

Po party w kuchni poszliśmy na miasto, a ja dostałam takiego głoda razem z Almare, że jak się dorwaliśmy do baru kanapkowego, to aż byłam w stanie pomóc pani przygotowywać bocadillo dla mnie, byle tylko się pośpieszyła :)))


Później trochę potańczyliśmy, ale głowie ten wieczór kojarzy mi się z długimi rozmowami - najpierw z Maćkiem, później razem z Julią, Almar, a na koniec długo rozmawiałam z Attilio (przyjaciel Mikiego). Uwielbiam Erasmusa właśnie między innymi za to - za to że można w jakimś stopniu poznać inne punkty widzenia, jak również inne kultury Europy lub po prostu drugiego człowieka!

Aaaa zapomniałam napisać o moich 2 jutrzejszych spotkaniach z CS.
1. Napisała do mnie Niemka na couchsurfingu, że przyjechała do Santiago na wolontariat i trochę jej się nudzi i czy bym się z nią nie spotkała - spoko!
2. Napisał do mnie Kuba z Polski, że jego dziewczyna Olga jest w Santiago i biedna już opada z sił, bo nie może znaleźć mieszkania, i czym bym jej nie pomogła - spoko!

Tak więc na 12 w niedzielę umówiłam się z Olgą, a na 14 z Teresą z Niemiec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz