piątek, 18 czerwca 2010

bibliotekowo egzaminowy misz masz! :D

Jak już naście razy wspominałam czas mi po prostu ucieka! nie wiem dokładnie jak to robi ale ucieka i już!
Więc zaczęły się znowu sesje bibliotekowe, ale już nie tak intensywne jak w semestrze zimowym, a szkoda, bo w domu (tym bardziej, że nie mam światła górnego w całym domu) nie potrafię się uczyć i już!


a i nawet w biblio mi słabo idzie... wczoraj poszłam sama, spotkałam Martę... ale zamiast się uczyć (przeczytałam fragment książki bez najmniejszego zrozumienia) to film oglądałam - dokumentalny - Czeski Sen! fajowy - polecam!


Jak wróciłam do Santiago to była Zuzia - Zuzia była tu na pierwszy semestr, i już teraz na stałe jest w Gd...
Miała urodziny, więc poszliśmy do parku je świętować!




Ja z Polski przywiozłam gumę do skakania i próbowaliśmy sobie przypomnieć jak się w to skacze!!!!!!!
Śmiechu co nie miara... ale pamięć marna! aczkolwiek ja sobie przypomniała 5 z 'dziesiątek' więc nie tak źle..


Niestety dnia następnego nikt nie wiedział co się z gumą stało... ja się jakoś o nią nie zatroszczyłam, bo martwiłam się tylko moim śliczniutkim nikonikiem ;)
trudno... 3,9 zł poszło na jedną noc skakania...

Jestem już po 5 egzaminach, zostały 3 w tym 2 najtrudniejsze - w brew pozorom... ale dla mnie języki zawsze były nie doogarnięcia! więc Angielski i Włoski...


Jak w tytule pisałam ten post jest takim miszem maszem... więc o wszytskim i o niczym ;)
Za chwilę jadę do przedszkola na zakończenie roku... ehhh będę tęsknić za tymi rojbrami!


z Laurą i Carlą - moimi ulubienicami

z Miguelem, tym co mi się oświadczył ;)

Laura z Lucią - jedną z nauczycielek, u której w lipcu będę mieszkać ;)

Tak właśnie... przeprowadzam się! Jakoś nie pytałam przeprowadzając się tu czy mogę zostać do końca lipca... i wyszło, że nie mogę ;P
Więc się przeprowadzam... nie chce mi się szukać mieszkania, więc przeniosę się do Lucii, bo ona na wakacje jedzie do domu i jej mieszkanie będzie puste, mam jej zapłacić tyle ile mogę - więc stratna nie będę... jedyny '-' tego mieszkania... to że jest na obrzeżach miasta... tak więc dojście na plaza Galicia, na którą mam teraz jakieś 20 sekund, zajmie mi jakieś 45 min... ale to tylko 4 tygodnie i dam radę!

Z nowości - powiedziałam mamie, bo już nie mogłam wytrzymać, że przylatuje do mnie, powiedziała, że nie ma czasu - niezła co?? ;) ale niestety bilet już kupiony i przygoda będzie ;)

Poza tym kupiłam bilet powrotny... ;( zląduję w Polsce 31 lipca... ale wcześniej jeszcze 4 dni w Barcelonie :DDDDDDDD no i przylatuje do mnie Agatka, więc kolejne miasto podbijemy razem :D ehh BCN...

To ja lecę się szykować, bo zaraz po przedszkolu muszę lecieć odebrać bilety na Sónar :DDDDDDDDD i będzie Hot Chip ;)
a później kolacja urodzinowa u Gosi ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz