Tak sobie dziś jechałam na rowerze... pod słońce... ubrana w krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach i z wielkim uśmiechem na twarzy...
Ale...
Ale w głowie mi się nie uśmiechało...
To tak jakoś od wczoraj... Bo w piątek się zaczął festiwali filmowy - AMAL festival - FESTIVAL INTERNACIONAL DE CINE EURO-ÁRABE. Byłam na 2 filmach... pierwszy... doceniłam jeszcze bardziej to w jakim kraju się urodziłam i jak wolną kobieta jestem! drugi zaś był wczoraj... i w chwilach gdy sceny się trochę przedłużały, zaczęłam się zastanawiać nad swoim przyszłym życiem... co tak naprawdę chcę robić... o moich podróżach... o studiach... o pracy... o rodzinie... i... i oczywiście do niczego nie doszłam...
A do tego dziś mi Agatka smsa napisała, takiego, który znowu mi dał do myślenia...
Ale co tam, wiatr we włosach, ciepełko i słonko, capoeira i perspektywa wyjazdu na narty (z Agatką :D) bardzo podnosi mnie na duchu :D
Koniec! doROboTY - mam mega dużo do robienia (jak zwykle) i (jak zwykle) chcę jeszcze więcej robić!
Ale teraz to muszę się wreszcie zacząć uczyć, czytac i pisać, bo w styczniu się nie ogarnę :)
Dopisek:
jest 2.30 - posiedziałam trochę nad włoskim - trochę znaczy bardzo terchę :D
How I met your mother - ostatni odcinek 4 sezonu - w sobotę obejrzałam 17 (sama w to nie wierzę)
Cytat Lily: (odnośnie mojego kryzysu 23,5)
'You can't design your life like a building, It doesn't work that way, you just have to leave it, and it'll designe itsefl'
nawet nie wiesz, jak bardzo ten cytat odzwierciedla ostatnio moje myśli, jakoś mnie to projektowanie rozczarowuje czasem (w sensie, że życie wprowadza korekty jednak nie? / Aga
OdpowiedzUsuń